środa, 23 lutego 2011

Mamo, Mamo... żyj 100 lat!!!

W związku z tym, że moja Mama ma dzisiaj urodziny i jest moim wiernym podczytywaczem to dla Niej:
Wiary, nadziei i miłości...
dużo zdrówka i radości...




Przepis już znacie... dekoracja wedle gustu i smaku... był pyszny ;)

Stokrotki niestety jeszcze nie z ogródka, ale z zaprzyjaźnionej kwiaciarni :)



P.S. U nas po staremu... ostatnie szlify na górnym korytarzu:



Przodownicy pracy ;)

Pozdrawiamy BAJM

poniedziałek, 21 lutego 2011

Dary... dary losu... ;)

Myślałam, że nigdy to się nie stanie... ale ustawiałam się w długich kolejkach... aż w końcu po 5 miesiącach... wygrałam... Wygrałam pierwsze w życiu Candy! Z 95 osób zostałam wylosowana ja... niemożliwe... Mojej radości nie było końca, a jak pokazałam moim domownikom, co wygrałam ich radości również nie było końca :) Dzisiaj przyszła tajemnicza paczka, a w niej Tilda od Dominiki. Perfekcyjnie wykonana, elegancka, a zarazem milusia i pachnąca. Do paczki dołączony był przemiły liścik, przecudnej urody bilecik i łakocie... czego chcieć więcej..? Dziękuję Dominiko... 
Teraz ustalamy dyżury na spanie z nową Tildą oraz konkurs na imię dla niej ;)
Zobaczcie jakie cuda tworzy Dominika:

 


Pomyślałam sobie ostatnio, żeby uszyć torbę dla siebie... coś wiosennego... i
masz... mój młodszy braciszek wrócił z podróży po Indiach i takie suweniry mi przywiózł:





Megakolorowa, wyszywana torebka... pewnie pomyślał, 
że czas troszkę siostrę pokolorować... ;)
A! Całkiem niedawno stałam się właścicielką cudnych 
i tajemniczych drzwiczek od Jolanny:
Genialne prawda..?

Miłego tygodnia Wam życzę i tyle prezentów oraz radości 
co u mnie ostatnio zawitało... :)
Buziaki M.

wtorek, 15 lutego 2011

Ptaszka mi się zachciało :)

Po tym, jak nauczyłam się nawlekać nitkę i zmieniać igły w maszynie podczas szycia serduszek i torebeczek przyszedł czas na ptaszka :) Ptaszki Tildowe są na blogach wszechobecne i wydawały się łatwe, więc spróbowałam. A oto efekt:

jeden był samotny, więc szybciutko dorobiłam mu rodzinkę i silne rodzinne więzy ;)
uwiły sobie gniazdko w moim kwietniku:

Tyle o ptaszkach :) A, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, to zobaczcie sami... Gdybym ja w tym wieku zaczęła szyć, to miałabym teraz na pewno inny zawód i pracę... Moje pierwsze serduszko uszyłam lekko przed trzydziestką ;) a tu 6-latka:

Maszyna wprawdzie wypożyczona, ale radości nie było końca. 
Pierwsze serce gotowe :) 
Gdyby ktoś wiedział, gdzie taką maszynę można kupić... to proszę o e-maila.  

Było o starszej, teraz o młodszej Damie, która to pomagała mi zrobić karteczkę na 1 Urodziny kuzynki, wyszło nam tak:
 
i nawet nie wiecie, jak ciężko pracuje się na cztery ręce... ;) 
(kwiatki Krysi znalazły zastosowanie i tutaj)
A na koniec troszkę wiosny z mojego domku Wam posyłam...
trzymajcie się ciepło, bo u nas wieje i mróz trzyma. 
Buziaki M.

czwartek, 10 lutego 2011

Historia pewnych bali...

Niech żyje bal... bo to życie, to bal jest nad bale...
Bo czas leci... nieubłagalnie...
 2008
 
 Jeszcze z mami, a mami. jeszcze blondynka ;)

2009
To zdjęcie wybitnie podkreśla różnicę pomiędzy charakterami moich dzieci ;)  
 2010

sister's for ever ;)
 2011
  Ali's lat 6 klasa I

 
Juli's lat 5

I jeszcze Julcia na jasełka 2011' - ten środkowy, najgrzeczniejszy aniołek ;)

Ten post jest specjalnie dla moich córeczek, żeby nie pytały 100x dziennie za co już były przebrane...
A dla Was... możliwość ich bliższego poznania ;)
Przyjemnego oglądania :)
Buziak M.
P.S.
To, co mi się najlepiej w życiu udało...
to moje dzieci :)

wtorek, 8 lutego 2011

Tort bezowy na życzenie :)

Tor bezowy jest przerobionym przepisem stąd: http://mojewypieki.blox.pl/2009/07/Tort-bezowo-kawowy.html tam mają też lepsze zdjęcia :)


Tort jest prosty do zrobienia i pyszny, więc zachęcam... spróbujcie zrobić :) Nasz przepis jest przerobiony, bo tort trochę ''malizną śmierdział'' - tak mówimy, bo szybko znikał ;) Więc powiększona porcja...
Nasze torty - nie takie piękne, ale pyszne :)



 
Składniki na 3 blaty bezowe (ja robię półtora porcji):
  • 9 białek
  • 375 g cukru pudru
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • 1 łyżka skrobi ziemniaczanej
Blaszki wyłożyć papierem do pieczenia, a na nim odrysować ołówkiem talerz duży obiadowy, łatwiej uformować kółka :) Ubić białka na sztywno, dalej ubijając dodawać cukier - stopniowo.  Na końcu delikatnie wmieszać skrobię i sok z cytryny. Masę wyłożyć na narysowane koła.
Piec, a raczej suszyć dłużej niż piszą ok. 1,5 godziny, jest lepszy, chrupiący... temp. 120-140ºC. 

Składniki na masę, ja nie robię kawową, bo dzieci nie jedzą :):
  • 2x 250 g serka mascarpone, schłodzonego
  • 500 ml śmietany kremówki, schłodzonej
  • 2 łyżki cukru pudru
Wszystkie składniki włożyć do naczynia i ubić mikserem (krótko, żeby masło się nie zrobiło).
Masę podzielić na 2 części i przełożyć nią 3 blaty bezowe. Udekorować: najlepiej owocami,( truskawki, winogron, maliny, nawet granat pasuje :) lub bakaliami... kto co lubi :)
Tort nadaje się od razu do spożycia. Przechowywać w lodówce.
Smacznego :)


niedziela, 6 lutego 2011

Cudowny sobotni wieczór...

Co dla Was oznacza udany sobotni wieczór?? Może wyjście do kina, spotkanie z przyjaciółmi... może kolacja we dwoje..? Mój cudowny wieczór sobotni to ja i moja maszyna :) Dzieci położone, mąż najpierw brzdękający na gitarze, potem położony ;) Gdyby ktoś kiedyś wcześniej, jeszcze pół roku temu powiedział mi, że tak się zaszyję, to bym nie uwierzyła... Jaką to frajdę sprawia i radochę. Z mojej drugiej torebeczki, to byłam tak dumna, że nie mogłam zasnąć (skończyłam ok. godz. 00:30) Rano nie mogłam się doczekać, żeby pokazać Julci (zamawiającej) i tu Zoonk :( REKLAMACJA! Brak podpisu na torebeczce, poprzednia miała wyszyte imię właścicielki. Więc wyzwanie na poniedziałek -> po pracy do pasmanterii po różową mulinę i wyszywać Juleczkę ;) Ale co tam - sama przyjemność przecież. Pierwsza torebeczka dla Ali była w żywszych, bardziej wiosennych kolorach, jednak troszkę krzywsza ;) Na drugą miałam tylko większy kawałek beżo-szarości, musiałam więc nadrobić dodatkami. Zamawiająca życzyła sobie serduszko i elementy różu, więc tak jest :) Użyłam skrawki materiałów od mojej ulubionej sąsiadki J. jak również jednego z kwiatuszków od Krysi przedstawionych w poprzednim poście - DZIĘKI - wiem, że urok jej w użytych materiałach właśnie.
Przypomnę jeszcze, że to moje drugie podejście do szycia, więc na wszelkie krzywizny proszę przymknąć oko ;)
 Mini Ecotorebeczka Julci:





 W związku z tym, że ''umiem'' szyć tylko torebeczki i serduszka, a obrus, z którego zrobiłam serduszko był duży... powstała nowa kolekcja serduszek. Jeśli jeszcze ktoś nie zauważył, to zakochałam się w  kremowych koronkach i nawet do komódki je przykleiłam :) Serduszka były pomysłem na udomowienie i wtopienie w tło naszych nowych schodów. A tak na marginesie, to nie zdawałam sobie do tej pory sprawy ile waty może wejść do takiego jednego małego serduszka... 
Schody z sercem ;)





Jak widzicie istnieją również plusy chorych dzieci w domu... Po pierwsze nikt nas nie odwiedził, po drugie - my nikogo nie odwiedziliśmy, po trzecie nie byliśmy na basenie (a to zajmuje nam pół soboty), po czwarte - mieliśmy na wszystko czas i weekend był tylko dla nas :) Dziewczynki już zdrowieją i wracają do szkoły i przedszkola, więc od jutra Dzień Świstaka: pobudka 5:50, ubieranie, kakałko....itd ;)

A! Zapomniałabym, zrobiłam torta bezowego dla męża mego, ponieważ mówi, że tylko dla gości robię. Więc  gości nie było, a tort był i jeszcze tort z miłości Wam pokażę:


Tort bezowy jest bardzo smaczny, więc jeśli ktoś potrzebuje komuś wyznać miłość - to mogę dać przepis ;)
Miłego nadchodzącego tygodnia życzę...
Pozdrawiamy BAJM :)

piątek, 4 lutego 2011

Spineczkowy zawrót głowy cz.2 :)

Poprosiłam pewną zdolną osóbkę o zrobienie kilku kwiatków, jako dopełnienie do naszych spineczkowych wariacji :) Krysia spisała się i to jeszcze jak - zobaczcie:


Krysiu - dziękuję i przepraszam, że podkradłam Twoje zdjęcie z bloga, ale zapomniałam zrobić zdjęcie przed przyklejeniem kwiatków... Taka mała reklama zdolności Krysi :)

A kwiatki, choć nie wszystkie zostały wykorzystane tak:





Motylki kiedyś od kogoś zakupione na allegro z myślą, że się do czegoś przydadzą... i przydały :)

Spineczki bardzo ładnie wyglądają na włoskach... podoba mi się z jednym kwiatkiem po prawej stornie głowy. Na dopełnienie wszystkiego zrobiłam dzisiaj małą komódkę, którą kupiłam niedawno w Netto (już któryś raz chwalę ten sklep na swoim blogu, ale to nie reklama) z surowego drzewa. Może ona posłużyć za przechowywalnie spineczek lub innych ''dziewczynkowych przydasi'' :)



Miłego weekendu życzę M.