Odważyłam się w końcu po wielu przymiarkach i obietnicach samej sobie i upiekłam chleb :) O chlebie można by napisać nie jeden post. Ja czytając tu i ówdzie miałam chętkę upiec ten najzdrowszy na zakwasie, jednak mimo usilnych prób przekonania dzieci do jedzenia właśnie takiego chleba - nie udało się :( Dla dzieci jest on po prostu za kwaśny... Czasami przemycę w niewielkiej ilości, jak już nie ma w domu innego, ale to minimalnie - niestety. Więc zrobiłam chleb na drożdżach z przepisu mojej kochanej Mamy. Przepis ostrzegam jest bardzo cenny i wypracowany przez moją Mamę po dwóch latach pieczenia przeróżnych chlebów (z maszyny do pieczenia chleba, na zakwasie itp). A więc zdradzę go tylko Wam:
Chleb Joli:
- 1 kostka drożdży (100g),
- pół szklanki ciepłej wody,
- 2 łyżeczki cukru,
- oprószyć ciut mąką,
Drożdże rozkruszyć, wszystko razem roztrzepać i wsadzić do pojemnika z ciepłą wodą, żeby podrosły.
W tym czasie wymieszać ręką:
- 5 szklanek mąki żytnie (ja mam ze Młyna),
- 2 szklanki mąki tortowej (pszennej),
- 3/4 szklanki siemienia lnianego,
- 3 łyżeczki soli,
- 1 szklanka słonecznika,
- pół szklanki otrąb (jakie chcecie, ja dałam żytnie)
- zioła (jak kto lubi: może być kminek, mogą być prowansalskie)
Następnie do tego wlać:
- 3,5 szklanki wody,
- 3 łyżki oliwy,
- wyrośnięte drożdże.
Wszystko przelać - przerzucić do foremek i posypać czym chcemy (słonecznik, dynia, sezam, mak) pamiętając, że ciasto podwoi swoją objętość. Wsadzić do piekarnika rozgrzanego do 50C aż wyrośnie. Gdy podroście zwiększyć temperaturę do 170C i piec ok. 50min/do godzinki z termoobiegiem. Po upieczeniu 3 minutki zostawić w piekarniku, następnie wyciągnąć z foremek i położyć na kratce, żeby przestygło.
Jeść na zdrowie :)
Oczywiście... wiedziałam, że mi nie uwierzycie, więc przyznam się, że nie sama robiłam.... pomagała mi kucharka Juleczka :)
tak wygląda nasz chlebek przed rośnięciem:
a tak po wyrośnięciu:
i efekt finalny:
Powiem Wam, że pieczenie chleba wydawało mi się nie lada wyczynem, a wyszło na to, że da się zrobić w prosty sposób. Całe przygotowanie to 10 minut, rośnięcie 15-20 minut i pieczenie około godzinki. Dodatki według uznania, kto co lubi i co akurat ma, ja użyłam dyni i sezamu. Jeszcze ciepły jeden został zjedzony od razu na sucho, drugi daliśmy sąsiadom, trzeciego kończymy dzisiaj :) Chlebek można mrozić, ponieważ przepis jest na trzy keksówki: małą, dużą i średnią. Polecam - spróbujcie! Ten ze sklepu się chowa ;)
Pozdrawiam M.